Czy nasi Przodkowie wybierali Sławę ponad Chwałę?
Co w nas zmienia ten wybór między jednym a drugim, czy dokonujemy go świadomie i czy jest istotny w naszym życiu? Jakimi intencjami kierują się ludzie, którzy dążą do sławy, a jakimi Ci dążący do Chwały?
Czy przypadkiem nie jest tak, że wybierając Sławę ponad wszystko inne, tracimy coś najważniejszego w nas samych?
Czy nie stawiamy wtedy ponad własną prawdziwą wartość innych i ich opinii, która uczyni nas Sławnymi? Czy to, co taki człowiek chce osiągnąć, nie będzie wtedy iluzoryczne?
Jak długo będzie przekonany, że wybił się z tłumu i stoi ponad innymi, podczas gdy to tłum w życiu tego człowieka ma do powiedzenia absolutnie wszystko i o wszystkim decyduje. Czy ten człowiek nie traci wtedy autonomii i czy kiedykolwiek odważy się, by zrezygnować z tłumu i wybrać siebie, nawet jeśli cała rzesza fanów wtedy odejdzie?
Czemu mówienie dzisiaj o Chwale jest wstydliwe? Czemu Sława wywołuje w nas zawiść i zazdrość? Czym kiedyś była prawdziwa Sława i czy przypadkiem nie była zdrowa?
KTO? Kiedyś… w danych czasach, był na ustach wszystkich ludzi? Czy nie przekazywaliśmy sobie wieści o ludziach tego GODNYCH? Czy nie opowiadaliśmy o tych, o których należało wiedzieć i pamiętać za to, co udało im się osiągnąć? I czy zanim Sława do tych ludzi przyszła / ta naturalna i zdrowa /, czy nie znajdowali się oni pod opieką Chwały, by nigdy nie zapomnieli, co jest ważne, o co należy walczyć i co należy chronić? By nawet wtedy, kiedy Sława już zapuka do ich drzwi, pamiętali, że inni biorą z nich przykład?
Społeczność, która Sławę dla kogoś świadomie tworzyła, czuła się tym zapewne zaszczycona. Czy to nie była duma, by wiedzieć o kimś, kto dokonał czegoś ważnego? Ktoś spośród nich o kim warto mówić. Osoba, która sprawia, że oni również zaczynają w siebie wierzyć i stawać się lepszymi ludźmi?
Czy samo dążenie do Sławy nie jest przypadkiem puste? Czy dla takiego człowieka nie jest bez różnicy, co zrobi lub jak, byle by był na ustach wszystkich? I czy ludzie faktycznie chcą wiedzieć i mówić o kimś takim? Czy nie zabije to w nich poczucia wartości?
Czy tworząc na siłę czyjąś Sławę, nie spychamy w cień tych, o których w danym czasie należałoby mówić, by wesprzeć ich, ale również nas samych świadomością, że są wśród nas tacy ludzie, walczą, tworzą i działają. Możemy na nich spojrzeć, możemy uwierzyć i również zacząć działać.
Czy swoimi wymuszeniami, żądaniami i manipulacjami nie zaburzamy naturalnego biegu zdarzeń, czy nie blokujemy tych, na których przyszedł czas? W ilu z nas nie ma cierpliwości, by poczekać na swój moment? Przecież jeżeli jest nam to pisane, ma się zdarzyć i powinno być w nas zaufanie do Wszechświata, że tak właśnie będzie.
Ilu z nas już zapomniało, że do każdego etapu w życiu trzeba dojrzeć, a gonienie na siłę na przód, by być gdzieś przed innymi, może się skończyć brakiem gotowości do zderzenia z tym, co tam na nas czeka. Być może niektórzy mają być przed innymi, bo potrafią stoczyć właściwą walkę.