Jaką prawdziwą wartość wnosi Twoja obecność?
By być w zgodzie ze sobą, trzeba swoim Jestestwem manifestować to, co jest dla nas ważne. Wnosić do swojego otoczenia coś wartościowego.
Grając w otwarte karty… bez zbędnych uprzejmości… Spójrzmy Prawdzie w oczy.
Życie na tej planecie opiera się na Naturze.
Żaden gatunek nie jest w stanie przetrwać bez jej istnienia. W sensie dosłownym – czyli bez natury w postaci drzew, roślin, jezior, ale też w znaczeniu indywidualnym, dotyczącym naszej wewnętrznej natury.
Człowiek jest jedynym gatunkiem zaślepionym swoją iluzoryczną wspaniałością do stopnia, gdzie stawia się jako wybawiciela planety, a tak naprawdę jest jej chorobą.
Człowiek jest jedynym gatunkiem, zagrażającym wszystkim innym.
Człowiek jest jedynym gatunkiem, który zadusza swoją naturę, instynkt i intuicję.
Człowiek jest jedynym gatunkiem odrzucającym prawa tej planety i narzucającym wszystkim innym istotą swoje bzdurne, wyniszczające reguły.
Człowiek jest jedynym gatunkiem, który nie akceptuje tego czym jest i który ponosi całkowita klęskę, jeśli chodzi o panowanie nad naturalnymi zdolnościami jakie dostarcza mu jego ciało oraz nad mocami swego umysłu.
Człowiek jest jedynym gatunkiem, który sam stworzył sobie pułapkę, wymyślił milion teorii spiskowych o tym, kto to nie ma na celu tego gatunku zniszczyć i na koniec zgrywa ofiarę.
Człowiek jest jedynym gatunkiem, który odciął się od Wielkiego Ducha i uważa, że jest w stanie bez kontaktu z nim tworzyć.
Człowiek jest tak ślepy, że nie widzi, że 99% rzeczy stworzonych przez ostatnie lata, są tak naprawdę odtwórstwem czegoś, co i tak już kiedyś istniało, i nie dociera, że skoro nie potrafi stworzyć niczego nowego, jego rozwój został zatrzymany, a umysł który choruje przez odcięcie od Prawdy, tworzy rzeczywistość, która zaczęła cofać nas w rozwoju.
Człowiek zgłupiał do tego stopnia, że bez jasno spisanych reguł, nie wie już co jest dobre, a co złe.
Zatracił całkowicie potrzebę doskonalenia.
Wyniszcza swoje ciało i duszę, kpi z cnót i szlachetności, wykorzystuje dobroć, szczerość i otwartość.
Bawi się w jakieś głupie personalne gierki, udaje kogoś kim nie jest, zajmuje się rzeczami, które powinien robić ktoś inny i ze wszystkiego, na chwałę diabelskich sił, robi biznes – personalny biznes z siebie, biznes z relacji z innymi, biznes z uczuć, biznes z wartości, biznes z tego, co robi, biznes ze swojej wiary, biznes, biznes, biznes, pieniądz, zyski i albo wpada do Twojego garnuszka, albo się w to nie bawimy, ale przecież… mało woalek mamy na oczach, by nie spojrzeć Prawdzie w oczy, więc na sam koniec, udajemy sobie Duchowy Świat z duchowym rozwojem, który tak naprawdę jest mentalną alternatywą dla Prawdziwej Duchowości.
Pytanie – kiedy w końcu dostrzeżemy, że naprawdę niewiele mamy obecnie wspólnego z tym, czym istota ludzka być powinna?
W każdym ciele człowieka jest siedem czakr. Potrzeby egzystencjalne – najeść się, wyspać, wyleżeć, rozmnażać należą do podstawowych form życia na tej planecie, które nie są świadome swojego istnienia – ryby, gady, płazy… Te potrzeby są związane z czakrą podstawy. Tam w tym momencie tkwi współczesna cywilizacja – egzystencja – dom, praca, rodzina, a powinniśmy już dawno być w czakrze korony i Królestwie Ducha.
Nie da się odratować czegoś, co u swojej podstawy zakłada, że jest NAJBARDZIEJ ROZWINIĘTĄ CYWILIZACJĄ WSZECHCZASÓW, a tak naprawdę leży na dnie i błaga o pomoc wszystko, co istnieje, by podnieść upadłego Ducha.
Żaden człowiek na tej planecie nie ma nic więcej do zrobienia jak odnowić w sobie Świątynię. I nie da się tego zrobić inaczej jak przypomnieć sobie czym są cnoty, czym jest prawdziwa szlachetność, czym jest prawdziwa dobroć i czyste intencje, czym jest mówienie Prawdy, czym jest szanowanie Słowa, czym jest umiejętność mówienia sobie dosyć, czym jest Święty Spokój, czym jest panowanie nad własnym umysłem i popędami, chciejstwem i żądaniami.
Nie bez powodu starożytne cywilizacje kładły nacisk na ciało – Twoje ciało powinno być w formie, wysportowane, silne, zdrowe, prawidłowo odżywione. Nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną, nie ma znaczenia ile masz lat.
Każda z tych cywilizacji wiedziała, że ciało jest bramą, przepustką do dalszego rozwoju duchowego, jeżeli nie umiesz zadbać o swoje ciało i utrzymać go w formie, Twój Duch nie ma siły stanowić o sobie. Rządzi Tobą umysł, którym nie jesteś i narzuca Ci, że jego zachcianki są ważniejsze od potrzeb Twojego ciała.
Nie bez powodu starożytne cywilizacje skupiały się na muzyce, która była wysokowibracyjna. Tak naprawdę, powinno się natychmiast wyrzucić ze swoich playlist wszystko, co obniża Ci wibracje.
Nie bez powodu starożytne cywilizacje dbały o swoje stroje, o swoje miasta, architekturę, rzeźbę, malarstwo, ogrody, bo ważne było by Duch mógł sycić się pięknem przejawiającym się wszędzie, gdzie człowiek nie spojrzy.
Nie bez powodu budowano w naturze tak, by wzmacniać jej piękno i naturalne ukształtowanie, tak by budowle wykorzystywały energetyczny potencjał danego miejsca, by Duch mógł się zamanifestować w kształcie budowli, zdobieniach, kolorach, formach…
Nie bez powodu starożytne cywilizacje mają w swoim dorobku wspaniałych poetów, filozofów, malarzy, rzeźbiarzy, architektów, wynalazców, kapłanów i kapłanki. Tam karmienie siebie tym, co serwuje współczesna cywilizacja, byłoby postrzegane za chorobę i z całą pewnością zostałbyś zabrany do Świątyni Asklepiosa by jak najszybciej odratować swojego Ducha.
Wejście do współczesnego miasta obniża wibracje, a powinno je wznosić.
Wejście do współczesnych świątyni czyni Cię małym i niedoskonałym w porównaniu do Boga, przytłacza, a powinno Ci przypominać o Twoim nieskończonym potencjale.
Współczesna rozrywka jest kompletnym dnem i nastawiona jest głównie na dobrą sprzedaż. Nie liczy się JAKOŚĆ i przekaz, liczy się wyłącznie pieniądz i to on powinien wisieć w świątyniach, bo to jego wielbimy ponad wszystko inne.
Współczesna sztuka pielęgnuje wartości, które przy silnym Duchu, zostałyby dawno spalone w piecach, by nikt nigdy więcej nie musiał maltretować swojej duszy patrzeniem na to.
I nie chodzi mi o to, że mam jakieś pretensje do kogokolwiek, bo wielu z nas przyszło, jak ten chłam już tu istniał.
Piszę, żebyście się w końcu obudzili i przestali pozwalać na trucie waszych Dusz.
My tutaj wszyscy NIE jesteśmy po to by grać NA ICH ZASADACH. Jesteśmy tu by stworzyć przejście dla Wielkiego Ducha, by mógł się przebić przez to, co przywaliło go do tego stopnia, że może manifestować się jedynie w zwierzętach, a powinien przemawiać przez nas, w tym, co tworzymy.
My nie jesteśmy jakimś innym tworem niż Ci, co tworzyli te piękne cywilizacje. Jest w nas to samo bogactwo, co było w nich.
Zgadzając się na ten otaczający nas chłam, rezygnujemy z tego, co powinniśmy zacząć budować.
Nie jesteś produktem fabryki.
Nie kupuj współczesnych norm, bo są poniżej dna.
Nie jesteś swoim umysłem.
Zdrowy stan umysłu to BRAK myśli.
Świat Wielkiego Ducha jest poza umysłem.
Bazą do działań nie jest chore społeczeństwo i wieczne leczenie go, a RADOŚĆ z bycia i celebracja swojego istnienia, rozwój i doskonalenie – a to oznacza, pilnowanie JAKOŚCI.
Miłość ta prawdziwa, niczego nie żąda i niczego nie chce posiadać, prawdziwa miłość to czysta radość z faktu, że mogę kochać, a kochać znaczy akceptować takim jakie jest i radować się, że po prostu JEST. Prawdziwa miłość ponad wszystko szanuje WOLNOŚĆ.