CHOROBY PSYCHICZNE…
czyli - ilu wariatów nie wie, że jest zdrowymi ludźmi.
Psychologia w klasyfikacji chorób popełniła pewien błąd… błąd, który dotyczy nie tylko chorób psychicznych, ale wszelkich innych jakie dotykają ludzi.
Gdyby to, co tworzymy każdego dnia było zdrowe… nikt by nie chorował. Choroby są informacją dla nas, że wiele obszarów życia, które kreujemy wymaga uzdrowienia.
Błąd jaki popełniła psychologia w swej istocie to obserwacja zachowań 'nienormalnych’ czyli innych niż przeciętne i klasyfikowanie ich w sztywnych rubrykach pod przerażającymi nazwami. Jedyne, co to wywołuje w ludziach to strach… a strach nie pozwala wyzdrowieć, bo większość zaburzeń w naszych umysłach wynika z odzielenia od Duszy i Źródła czyli od miłości, akceptacji, misji i bezpieczeństwa. Strach się w nas rodzi, bo przedstawia nam się same problemy, bez nadziei na znalezienie rozwiązania.
Nie wystarczy problem opisać by go rozwiązać, a wręcz powiedziałabym, że to jedynie ten problem wzmocni. Trzeba zapytać się, gdzie leży źródło problemu, zamiast przyglądać się ostatecznym objawą. Im szybciej przestaniemy leczyć objawy, a zaczniemy szukać przyczyn i je eliminować, tym szybciej pozbędziemy się chorób psychicznych.
Im więcej mamy chorych w naszych środowiskach, tym bardziej powinniśmy przejrzeć na oczy, że zasady na jakich budowane jest nasze życie są w sprzeczności z naszym zdrowiem i naszą świadomością. Choroba jest tylko ostatecznym dzwonkiem i pojawia się dokładnie wtedy, kiedy wyższe JA człowieka mówi stanowczo DOSYĆ życiu jakie obrał, jego sztywnym regułą i niepodważalnym dogmatom.
Istnienie czegoś takiego jak choroby psychiczne zakorzeniło w nas lęk, który sprawia, że nieświadomie chcemy tworzyć 'normalne’ życie, bo przecież do wariatów zalicza się tych, którzy nie zachowują się 'normalnie’… Ta paranoja ma takie działanie, że człowiek chory, ale mający 'normalne’ życie nie pójdzie szukać pomocy, natomiast zaatakuje zdrowego, gdy ten tylko zacznie zachowywać się choć odrobinę inaczej niż wskazuje rubryka.
Nie wystarczy być normalnym – żyć jak większość i zaduszać w sobie wszelkie 'dziwne’ odruchy, by móc uznać siebie za zdrowego człowieka. Tak właściwie… jeśli czyjeś oczy nie skrzą się radością, życiem i światłem, można stwierdzić, że ta osoba wewnętrznie choruje i nie ma w tym nic złego, niestety jest to obecnie NORMALNE.
Ta usilna potrzeba NORMALNOŚCI jest jedną z najgorszych pułapek w jakie można wpaść, bo pewne dziwne zachowania, które można odnaleźć w klasyfikacji pewnych chorób wcale nie muszą oznaczać czyjeś choroby. Człowiek może w ten sposób się leczyć:
Wywrzeszczenie się, rozwalenie wszystkich mebli, spalenie znienawidzonych rzeczy, gadanie do siebie, wyrzucenie wszystkich swoich pretensji ścianie (zamiast człowiekowi, na którego jest się wściekłym), płacz bez powodu, śmiech bez powodu, spanie o różnych porach dniach, brak pracy lub praca ponad miarę, spędzanie czasu w samotności, samotny tryb życia, niechęć do rodziny lub przyjaciół, ciągłe zmienianie swojego życia zamiast wybierania stabilności, niechęć do posiadania lub potrzeba posiadania ponad miarę, zatracenie się w pasji bez dostrzegania świata zewnętrznego, brak zainteresowania wydarzeniami na świecie, brak zainteresowania rodziną lub dziećmi, wąchanie swoich włosów, zabawa nimi, głaskanie siebie lub wąchanie skóry, skubanie skórek, nerwowe drapanie…
Z boku, dla obserwatora takie zachowania mogą wyglądać dziwnie, a negatywne odczucia jakie się wysyła do osoby, którą się w ten sposób obserwuje wywołują kolejną instynktowną reakcję – ukryć to przed innymi. Przez fakt, że oceniamy siebie nawzajem i odbieramy zachowania tego typu za zaburzenia lub chorobę, przymuszamy się nawzajem do wyparcia wewnętrznego instynktu – czegoś, co jest w nas od narodzin i ma za zadanie CHRONIĆ nasze zdrowie!
Instynkt jest odruchem zwierzęcym, wolnym całkowicie od kontroli mentalnej. Tłumienie tego na siłę, bo nasz umysł uznał coś za niestosowne, odbiera człowiekowi spust, przez który wylatują złe energie. Wszystko zaczyna się wewnętrznie kumulować, aż pewnego dnia wybuchnie jak bomba atomowa, wywoła chorobę lub odbierze siły do życia.
Nasze negatywne nastawienie do zwierzęcych – instynktownych odruchów – wzięło się z nauk kościoła i jest nam zakodowane podświadomie. Automatycznie osądzamy siebie za takie zachowania, dokładając sobie kolejne negatywne uczucie, którego nie będziemy mogli odreagować, bo sobie zabronimy. Im większa kumulacja takich uczuć tym większe prawdopodobieństwo guzów, raka, niewyjaśnionych chorób… a wystarczy zamiast się oceniać, spróbować zrozumieć, bo gdzieś pod tym wszystkim jest sens i może człowiek szuka po prostu odpowiedzi, która została tam ukryta.
Musimy zrozumieć, że nie jesteśmy robotami, jesteśmy ludźmi i każdy z nas ma inne potrzeby. Przyszliśmy tu jako dusze doświadczać obecności, czucia, materialności. Jedni potrzebują zebrać doświadczenia z rodziny i bliskości, inni z samotności, jeszcze inni chcą osiągnąć karierę i sukces, a ktoś chce całkowicie się z tego wycofać.
Tu również działa instynkt i dzieci same z siebie sięgają po to, po co tutaj przyszły. Wystarczy pozwolić sobie żyć tym życiem, którym chcemy żyć oraz być takim człowiekiem jakim chcemy być, i podarować to zezwolenie wszystkim ludziom w swoim otoczeniu, by uzdrowienie przyszło samo.
Nie jesteśmy dobrymi ludźmi, jeśli oceniamy innych, a w dodatku w stopniu, w którym uznajemy ludzi za chorych psychicznie, bo otwiera to te istoty na ataki bardzo podłych energii, które karmią się strachem. Ci ludzie pozostawieni bez wsparcia (nie fizycznego, lecz emocjonalnego) zaczynają chorować, choć wcześniej chorzy nie byli. I na domiar złego Ci, którzy negatywne zmiany wywołali mogą potem mówić na głos, że mieli rację, a taki człowiek czuje się ze sobą i w swoim otoczeniu coraz gorzej, jednocześnie tracąc siły, by sobie pomóc.
Dobry człowiek wierzy w drugiego człowieka. I jeśli jest to jedyna rzecz jaką może zrobić, to jest to bardzo dużo.
Dobry człowiek nie ocenia i nie potępia, dobry człowiek obserwuje i się uczy.
Często jest tak, że zachowania, które nas denerwują w innych i poczytujemy je za nienormalne, są naszą własną lekcją do przepracowania. Nie mają nic z tym człowiekiem wspólnego, sami to zachowanie wywołujemy, a ta osoba jest aktorem w naszym teatrzyku.
Zasada jest prosta. Każdy człowiek jest istotą duchową,każda dusza chce kochać, bo miłość nie zna problemów nie do rozwiązania. Prawdziwa miłość potrafi uleczyć wszystko.
Jeżeli nie możemy kochać, znaczy, że problem jest w nas i trzeba sobie jak najszybciej pomóc, a innych zostawić w spokoju.
Psychologia pomija istnienie świata duchowego, zdolności paranormalnych, geniuszu, który nie wiedząc kim jest i jak się posługiwać swoimi zdolnościami psychicznymi, zostaje uznany za chorego. Psychologia nie bierze pod uwagę szamanizmu, który czasem by człowiekowi pomóc wymaga wejścia w jednostkę chorobową innego człowieka i znalezienia mu z tego wyjścia.
Psychologia nie informuje rodziny, że uznawanie kogoś za chorego i skupianie się na jego chorobie nie wnosi niczego dobrego, w umyśle rodziny ten człowiek powinien JUŻ być zdrowy, a jednocześnie mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i miłości. Żadne tabletki nie pomogą, jeżeli w otoczeniu takiej osoby nic się nie zmieni, ale pomogą jeśli umożliwią takiej osobie dokonanie w życiu zmian.
Psychologia klasyfikuje człowieka względem współczesnej cywilizacji i norm jakie w niej panują, nie pojmuje, że jeżeli Wyższa Świadomość położy nacisk na zmianę kierunku w jakim całość ludzkości zmierza, znaki będą wszędzie – między innymi w ogromnym zalewie chorób i wręcz przymusie do zmiany trybu życia.
Kiedy taki proces zostaje uruchomiony, na planecie rodzą się 'specjalne’ dzieci i często od samych narodzin mierzą się z otaczającą rzeczywistością i ludźmi, którzy chcą je przymusić do życia na tych zasadach.
Walczą o swoje, bo nie przyszły tutaj się na to zgadzać, przyszły powiedzieć temu dosyć. Nie służą sobie, czy ludziom, służą zmianie. Mają jasno zakodowane w swoich podświadomościach, że mają nie ustąpić i za tymi ludźmi stoją potężne energie, czuwając by mogli dokonać tego, co mają zrobić. Z boku, otoczenie zdecydowanie może postrzegać ich za chorych psychicznie, bo dostosowanie się do 'norm’ jest dla nich torturą, męczarnią i katorgą. Chorują by odchorować nienormalny przymus i brak prawa do życia na własnych zasadach. Chorują nie tylko za siebie, ale często też za otoczenie, które na silę, chce żyć tak jak żyło, zamiast pozwolić zajść zmianą i przywitać nowe.
Ci ludzie wiedzą, że 'dalej’ jest dużo lepiej, ale nie da się tego wytłumaczyć tym, którzy dostali cokolwiek i chcą tego bronić. Mają wiedzę, której pochodzenie ciężko jest wytłumaczyć. Widzą rzeczy, których większość nie widzi i jak najbardziej większość 'normalnych mugoli’ uzna, że są stuknięci, tylko że Ci ludzie całkowicie panują nad sobą i swoimi umysłami w przeciwieństwie do tych, których zżera strach przed nienormalnością. Ci ludzie intuicyjnie wiedzą, w którą stronę. Mają potrzebę odnalezienia Prawdy.
Samo pojęcie normalności jest potężną iluzją, bo nic takiego nie istnieje. Zawsze jest coś, co nas łączy i coś, co nas dzieli.
Pradawna zasada życia w harmonii na tej planecie daje każdej istocie w dniu narodzin prawo do zajmowania należnego mu w społeczeństwie miejsca oraz szacunek za to, co ta osoba wnosi swoim istnieniem. Samo społeczeństwo rozumie, że każdy ma swoją drogę, misję i dar. Każde istnienie jest ważne.
Jest to pierwsze prawo jako zostaje nam odebrane. Nie wiemy, gdzie jest nasze miejsce, szukamy na siłę, musimy walczyć o prawo do niego, nie otrzymujemy należnego nam szacunku i wsparcia, a zamiast tego zostajemy przymuszeni do udowadniania swojej wartości oraz do uczenia się i zajmowania rzeczami, które czujemy, że są nam niepotrzebne. 'Przy okazji’ zabijane są w nas: instynkt, intuicja, kreatywność i zdolność do słuchania siebie. Sam ten fakt wystarczy, by w przyszłości wywołać w człowieku depresję, lęki, niechęć do siebie, zaburzenia osobowości lub inne choroby psychiczne.
Taki człowiek jest jednocześnie jednostką nastawioną na pesymizm, bo zamiast dziękować za każdy kolejny dzień, nieświadomie go przeklina, a wraz z nim wszelkie życie na tej planecie i samą planetę.
Nie będziemy zdrowi, póki to do nas nie dotrze: Taki człowiek jest jednocześnie jednostką nastawioną na pesymizm, bo zamiast dziękować za każdy kolejny dzień, nieświadomie go przeklina, a wraz z nim wszelkie życie na tej planecie i samą planetę!
Zdrowe społeczeństwo błogosławi każdy kolejny dzień, który może spędzić na tej planecie i na każdym z nas z osobna spoczywa odpowiedzialność, by jak najszybciej przetransformować swoje życie z udręki i męczarni w przyjemność, radość i zdrowie. Mam prawo wyrzucić ze swojego życia wszystko, co mnie truje. I od dziś zabieram się DO ZMIAN na lepsze!
Gdyby to, co tworzymy każdego dnia było zdrowe… nikt by nie chorował. Choroby są informacją dla nas, że wiele obszarów życia, które kreujemy wymaga uzdrowienia.
Błąd jaki popełniła psychologia w swej istocie to obserwacja zachowań 'nienormalnych’ czyli innych niż przeciętne i klasyfikowanie ich w sztywnych rubrykach pod przerażającymi nazwami. Jedyne, co to wywołuje w ludziach to strach… a strach nie pozwala wyzdrowieć, bo większość zaburzeń w naszych umysłach wynika z odzielenia od Duszy i Źródła czyli od miłości, akceptacji, misji i bezpieczeństwa. Strach się w nas rodzi, bo przedstawia nam się same problemy, bez nadziei na znalezienie rozwiązania.
Nie wystarczy problem opisać by go rozwiązać, a wręcz powiedziałabym, że to jedynie ten problem wzmocni. Trzeba zapytać się, gdzie leży źródło problemu, zamiast przyglądać się ostatecznym objawą. Im szybciej przestaniemy leczyć objawy, a zaczniemy szukać przyczyn i je eliminować, tym szybciej pozbędziemy się chorób psychicznych.
Im więcej mamy chorych w naszych środowiskach, tym bardziej powinniśmy przejrzeć na oczy, że zasady na jakich budowane jest nasze życie są w sprzeczności z naszym zdrowiem i naszą świadomością. Choroba jest tylko ostatecznym dzwonkiem i pojawia się dokładnie wtedy, kiedy wyższe JA człowieka mówi stanowczo DOSYĆ życiu jakie obrał, jego sztywnym regułą i niepodważalnym dogmatom.
Istnienie czegoś takiego jak choroby psychiczne zakorzeniło w nas lęk, który sprawia, że nieświadomie chcemy tworzyć 'normalne’ życie, bo przecież do wariatów zalicza się tych, którzy nie zachowują się 'normalnie’… Ta paranoja ma takie działanie, że człowiek chory, ale mający 'normalne’ życie nie pójdzie szukać pomocy, natomiast zaatakuje zdrowego, gdy ten tylko zacznie zachowywać się choć odrobinę inaczej niż wskazuje rubryka.
Nie wystarczy być normalnym – żyć jak większość i zaduszać w sobie wszelkie 'dziwne’ odruchy, by móc uznać siebie za zdrowego człowieka. Tak właściwie… jeśli czyjeś oczy nie skrzą się radością, życiem i światłem, można stwierdzić, że ta osoba wewnętrznie choruje i nie ma w tym nic złego, niestety jest to obecnie NORMALNE.
Ta usilna potrzeba NORMALNOŚCI jest jedną z najgorszych pułapek w jakie można wpaść, bo pewne dziwne zachowania, które można odnaleźć w klasyfikacji pewnych chorób wcale nie muszą oznaczać czyjeś choroby. Człowiek może w ten sposób się leczyć:
Wywrzeszczenie się, rozwalenie wszystkich mebli, spalenie znienawidzonych rzeczy, gadanie do siebie, wyrzucenie wszystkich swoich pretensji ścianie (zamiast człowiekowi, na którego jest się wściekłym), płacz bez powodu, śmiech bez powodu, spanie o różnych porach dniach, brak pracy lub praca ponad miarę, spędzanie czasu w samotności, samotny tryb życia, niechęć do rodziny lub przyjaciół, ciągłe zmienianie swojego życia zamiast wybierania stabilności, niechęć do posiadania lub potrzeba posiadania ponad miarę, zatracenie się w pasji bez dostrzegania świata zewnętrznego, brak zainteresowania wydarzeniami na świecie, brak zainteresowania rodziną lub dziećmi, wąchanie swoich włosów, zabawa nimi, głaskanie siebie lub wąchanie skóry, skubanie skórek, nerwowe drapanie…
Z boku, dla obserwatora takie zachowania mogą wyglądać dziwnie, a negatywne odczucia jakie się wysyła do osoby, którą się w ten sposób obserwuje wywołują kolejną instynktowną reakcję – ukryć to przed innymi. Przez fakt, że oceniamy siebie nawzajem i odbieramy zachowania tego typu za zaburzenia lub chorobę, przymuszamy się nawzajem do wyparcia wewnętrznego instynktu – czegoś, co jest w nas od narodzin i ma za zadanie CHRONIĆ nasze zdrowie!
Instynkt jest odruchem zwierzęcym, wolnym całkowicie od kontroli mentalnej. Tłumienie tego na siłę, bo nasz umysł uznał coś za niestosowne, odbiera człowiekowi spust, przez który wylatują złe energie. Wszystko zaczyna się wewnętrznie kumulować, aż pewnego dnia wybuchnie jak bomba atomowa, wywoła chorobę lub odbierze siły do życia.
Nasze negatywne nastawienie do zwierzęcych – instynktownych odruchów – wzięło się z nauk kościoła i jest nam zakodowane podświadomie. Automatycznie osądzamy siebie za takie zachowania, dokładając sobie kolejne negatywne uczucie, którego nie będziemy mogli odreagować, bo sobie zabronimy. Im większa kumulacja takich uczuć tym większe prawdopodobieństwo guzów, raka, niewyjaśnionych chorób… a wystarczy zamiast się oceniać, spróbować zrozumieć, bo gdzieś pod tym wszystkim jest sens i może człowiek szuka po prostu odpowiedzi, która została tam ukryta.
Musimy zrozumieć, że nie jesteśmy robotami, jesteśmy ludźmi i każdy z nas ma inne potrzeby. Przyszliśmy tu jako dusze doświadczać obecności, czucia, materialności. Jedni potrzebują zebrać doświadczenia z rodziny i bliskości, inni z samotności, jeszcze inni chcą osiągnąć karierę i sukces, a ktoś chce całkowicie się z tego wycofać.
Tu również działa instynkt i dzieci same z siebie sięgają po to, po co tutaj przyszły. Wystarczy pozwolić sobie żyć tym życiem, którym chcemy żyć oraz być takim człowiekiem jakim chcemy być, i podarować to zezwolenie wszystkim ludziom w swoim otoczeniu, by uzdrowienie przyszło samo.
Nie jesteśmy dobrymi ludźmi, jeśli oceniamy innych, a w dodatku w stopniu, w którym uznajemy ludzi za chorych psychicznie, bo otwiera to te istoty na ataki bardzo podłych energii, które karmią się strachem. Ci ludzie pozostawieni bez wsparcia (nie fizycznego, lecz emocjonalnego) zaczynają chorować, choć wcześniej chorzy nie byli. I na domiar złego Ci, którzy negatywne zmiany wywołali mogą potem mówić na głos, że mieli rację, a taki człowiek czuje się ze sobą i w swoim otoczeniu coraz gorzej, jednocześnie tracąc siły, by sobie pomóc.
Dobry człowiek wierzy w drugiego człowieka. I jeśli jest to jedyna rzecz jaką może zrobić, to jest to bardzo dużo.
Dobry człowiek nie ocenia i nie potępia, dobry człowiek obserwuje i się uczy.
Często jest tak, że zachowania, które nas denerwują w innych i poczytujemy je za nienormalne, są naszą własną lekcją do przepracowania. Nie mają nic z tym człowiekiem wspólnego, sami to zachowanie wywołujemy, a ta osoba jest aktorem w naszym teatrzyku.
Zasada jest prosta. Każdy człowiek jest istotą duchową,każda dusza chce kochać, bo miłość nie zna problemów nie do rozwiązania. Prawdziwa miłość potrafi uleczyć wszystko.
Jeżeli nie możemy kochać, znaczy, że problem jest w nas i trzeba sobie jak najszybciej pomóc, a innych zostawić w spokoju.
Psychologia pomija istnienie świata duchowego, zdolności paranormalnych, geniuszu, który nie wiedząc kim jest i jak się posługiwać swoimi zdolnościami psychicznymi, zostaje uznany za chorego. Psychologia nie bierze pod uwagę szamanizmu, który czasem by człowiekowi pomóc wymaga wejścia w jednostkę chorobową innego człowieka i znalezienia mu z tego wyjścia.
Psychologia nie informuje rodziny, że uznawanie kogoś za chorego i skupianie się na jego chorobie nie wnosi niczego dobrego, w umyśle rodziny ten człowiek powinien JUŻ być zdrowy, a jednocześnie mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa, akceptacji i miłości. Żadne tabletki nie pomogą, jeżeli w otoczeniu takiej osoby nic się nie zmieni, ale pomogą jeśli umożliwią takiej osobie dokonanie w życiu zmian.
Psychologia klasyfikuje człowieka względem współczesnej cywilizacji i norm jakie w niej panują, nie pojmuje, że jeżeli Wyższa Świadomość położy nacisk na zmianę kierunku w jakim całość ludzkości zmierza, znaki będą wszędzie – między innymi w ogromnym zalewie chorób i wręcz przymusie do zmiany trybu życia.
Kiedy taki proces zostaje uruchomiony, na planecie rodzą się 'specjalne’ dzieci i często od samych narodzin mierzą się z otaczającą rzeczywistością i ludźmi, którzy chcą je przymusić do życia na tych zasadach.
Walczą o swoje, bo nie przyszły tutaj się na to zgadzać, przyszły powiedzieć temu dosyć. Nie służą sobie, czy ludziom, służą zmianie. Mają jasno zakodowane w swoich podświadomościach, że mają nie ustąpić i za tymi ludźmi stoją potężne energie, czuwając by mogli dokonać tego, co mają zrobić. Z boku, otoczenie zdecydowanie może postrzegać ich za chorych psychicznie, bo dostosowanie się do 'norm’ jest dla nich torturą, męczarnią i katorgą. Chorują by odchorować nienormalny przymus i brak prawa do życia na własnych zasadach. Chorują nie tylko za siebie, ale często też za otoczenie, które na silę, chce żyć tak jak żyło, zamiast pozwolić zajść zmianą i przywitać nowe.
Ci ludzie wiedzą, że 'dalej’ jest dużo lepiej, ale nie da się tego wytłumaczyć tym, którzy dostali cokolwiek i chcą tego bronić. Mają wiedzę, której pochodzenie ciężko jest wytłumaczyć. Widzą rzeczy, których większość nie widzi i jak najbardziej większość 'normalnych mugoli’ uzna, że są stuknięci, tylko że Ci ludzie całkowicie panują nad sobą i swoimi umysłami w przeciwieństwie do tych, których zżera strach przed nienormalnością. Ci ludzie intuicyjnie wiedzą, w którą stronę. Mają potrzebę odnalezienia Prawdy.
Samo pojęcie normalności jest potężną iluzją, bo nic takiego nie istnieje. Zawsze jest coś, co nas łączy i coś, co nas dzieli.
Pradawna zasada życia w harmonii na tej planecie daje każdej istocie w dniu narodzin prawo do zajmowania należnego mu w społeczeństwie miejsca oraz szacunek za to, co ta osoba wnosi swoim istnieniem. Samo społeczeństwo rozumie, że każdy ma swoją drogę, misję i dar. Każde istnienie jest ważne.
Jest to pierwsze prawo jako zostaje nam odebrane. Nie wiemy, gdzie jest nasze miejsce, szukamy na siłę, musimy walczyć o prawo do niego, nie otrzymujemy należnego nam szacunku i wsparcia, a zamiast tego zostajemy przymuszeni do udowadniania swojej wartości oraz do uczenia się i zajmowania rzeczami, które czujemy, że są nam niepotrzebne. 'Przy okazji’ zabijane są w nas: instynkt, intuicja, kreatywność i zdolność do słuchania siebie. Sam ten fakt wystarczy, by w przyszłości wywołać w człowieku depresję, lęki, niechęć do siebie, zaburzenia osobowości lub inne choroby psychiczne.
Taki człowiek jest jednocześnie jednostką nastawioną na pesymizm, bo zamiast dziękować za każdy kolejny dzień, nieświadomie go przeklina, a wraz z nim wszelkie życie na tej planecie i samą planetę.
Nie będziemy zdrowi, póki to do nas nie dotrze: Taki człowiek jest jednocześnie jednostką nastawioną na pesymizm, bo zamiast dziękować za każdy kolejny dzień, nieświadomie go przeklina, a wraz z nim wszelkie życie na tej planecie i samą planetę!
Zdrowe społeczeństwo błogosławi każdy kolejny dzień, który może spędzić na tej planecie i na każdym z nas z osobna spoczywa odpowiedzialność, by jak najszybciej przetransformować swoje życie z udręki i męczarni w przyjemność, radość i zdrowie. Mam prawo wyrzucić ze swojego życia wszystko, co mnie truje. I od dziś zabieram się DO ZMIAN na lepsze!