O stronie
ROZWÓJ ŚWIADOMOŚĆ SPEŁNIENIE
DLA WSZYSTKICH WĘDRUJĄCYCH KU SZCZĘŚCIU.
Powinniśmy być już gdzie indziej, ale… tak nam ukształtowano myślenie, zniszczono wiarę w siebie, pogubiono w sensie i bezsensie, nauczono ignorować zwierzęce instynkty, pomijać intuicję, kpić z potrzeb serca, wyniszczać się nawzajem, przyjmować pseudoprawdy, że utknęliśmy i nie możemy ruszyć dalej… bo DALEJ wymaga od nas zupełnie innego poziomu człowieczeństwa, dalej wymaga myślenia, dalej wymaga rygoru, dalej wymaga stawiania sobie poprzeczki wysoko, wyznaczania celów i wyzwań, dalej wymaga jakości i ciągłego doskonalenia, zamiast myślenia, że 'ja mam już wszystko załatwione’, dalej wymaga duchowej siły i akceptacji, że Świat Wielkiego Ducha ma tyle samo do powiedzenia, co Świat Materii. Dalej oznacza uznanie czegoś, co teraz wyglądada na 'utopię’ – za Prawdę, a tego, co teraz wygląda na Prawdę – za trudną przeszłość. Tylko w ten sposób nasze umysły pozwolą w końcu zajść zmianą na lepsze.
Dalej oznacza życie w zgodzie ze swoim duchowym przeznaczeniem, czyli robienie dokładnie tego po co się tutaj przyszło. Dalej oznacza patrzenie się na siebie, a nie na innych i każdego dnia bycie jeszcze lepszym człowiekiem niż było się wczoraj. DALEJ jest życie, a w miejscu, w którym stoimy wisi nad nami niebezpieczeństwo.
DLACZEGO MILCZYSZ SKORO WIESZ?
– ZAPYTAŁA ISTOTA Z INNEGO WYMIARU.
Większość życia spędziłam wśród ludzi, których nazywam Dyskutantami – lubią prowadzić zaciekłe rozmowy na tematy, o których nic nie wiedzą, nigdy nie kwestionując swojej wiedzy ani źródła, z którego ona pochodzi, a przede wszystkim… nigdy świadomie nie sprawdzając czy odnajduje ona zastosowanie w ich życiu. Ludzie postrzegający samych siebie poprzez pozycję, autorytet i ego. Nie przyjmujący w żaden sposób do wiadomości, że ktoś młodszy – nawet kilkuletnie dziecko – może mieć coś sensownego do powiedzenia… a nawet jeśli jakimś cudem się to wydarzy, wywołoła jedynie długą, krępującą ciszę – nikt z nich po prostu nie wie, co z tym zrobić.
To zamknęło mi usta na bardzo długie lata, nauczyło omijania bezsensownych dyskusji i dało zrozumienie, że jeżeli ludzie mają coś sobie faktycznie do przekazania, nie potrzebują do tego, całej lawiny słów. Lawina pojawia się wtedy, kiedy właśnie… chcemy uciec przed krępującą ciszą, bo ta pokazuje ludziom, że w sumie… niekoniecznie lubią swoją towarzystwo.
Unikanie dysput i milczenie, brak kogokolwiek z kim można byłoby 'podyskutować’ wywołało we mnie zamknięcie, izolację i cierpienie z powodu samotności i braku zrozumienia. Nie wiedząc, co z tym zrobić jako nastolatka zaczęłam walczyć z okropną depresją i jedynym rozwiązaniem na tamten czas były leki… Jednak leki pomagają na krótko i jeśli człowiek nie zacznie myśleć… jego umysł szybko wróci do starego sposobu myślenia.
CO jest ze mną nie tak?
Zaszedł we mnie proces, przed którym większość ludzi ucieka. Proces akceptacji osamotnienia i odnalezienia w samotności szczęścia. Coś, co jest potrzebne do pokochania siebie, zrozumienia siebie i odnalezienia w sobie siły. Proces odnalezienia własnej Wolności nieuzależnionej od niczego zewnętrznego.
Po 10 latach pracy nad sobą i osiągnięciu zupełnie innego poziomu duchowego. Rozwinięciu swojej świadomości, kreatywności i wyobraźni, zaczęłam wyczuwać istoty z innych wymiarów. Któregoś razu w medytacji… jedna z nich zadała mi pytanie – 'Dlaczego milczę skoro wiem?’. I na początku udawałam, że nie wiem o co jej chodzi, ale przestrzeń duchowa różni się od ziemskiego życia tym, że tam nie prowadzi się takich 'gierek’, wszystko po prostu widać na wylot. Doskonale wiedziałam o co mnie pyta… zapadła więc ta cisza, w którą większość ludzi wprawiały moje słowa. Cisza, która zapada jak ktoś trafi w samo sedno.
Dlaczego milczę skoro wiem? Ze strachu…
Odpowiedź była oczywista dla obu stron. Bo… jak się nie bać skoro wszyscy są przekonani, że wiedzą, a dostrzegają zaledwie ułamek Całości? Jak mam się nie bać skoro wiem, że moja wiedza potrafi większości ludzi pokazać, że życie które wiodą wcale nie jest ich wyborem i kompletnie nie jest tym, co powinni w tym życiu robić? Jak się nie bać skoro gdy ludziom jest wygodnie i bezpiecznie to stanowczo nie chcą słyszeć o jakichkolwiek zmianach? Powiedzieć komuś przekonanemu, że jest dobrym człowiekiem, że wcale nim jest, albo komuś przekonanemu, że jest KIMŚ, że tak naprawdę jest nikim? Pokazać ludziom, że wcale nie jesteśmy tutaj akurat teraz w tych czasach, by akceptować życie jakie oferuje nam współczesna cywilizacja, rządy i system? A co na to rząd i system?
WIDZĄC DUŻO ZA DUŻO...
Ludzie, patrząc na mnie z boku, odbierali to jak coś nienormalnego. Rezygnować z imprez? Rezygnować z zaangażowania? Żyć w samotności? Nie zakładać rodziny? Nie iść na studia? Nie robić kariery? W kółko rozwalać wszystko, co się osiągnęło raz za razem?
Dlaczego milczę skoro wiem… padło po raz kolejny pytanie od Istoty, która mnie odwiedziła. Będąc w stanie głębokiej medytacji i wiedząc, że tam dokładnie, gdzie w tamtym momencie znajdowała się moja świadomość jest możliwe absolutnie wszystko, nie zdziwiło mnie w ogóle, że nie mogłam tej istoty w żaden ludzki sposób zidentyfikować – non stop zmieniała postać, nie pozwalając mojemu umysłowi przypiąć żadnej etykietki. Ciężko to ująć w słowa, by oddać tamten moment, ale Istota stwierdziła sucho, że mój 'móżdżek’ mi przeszkadza, wzięła go i zaczęła grać w ping ponga… a ja rykłam śmiechem i po raz pierwszy w tym życiu poczułam, że gdzieś w ogóle istnieje coś takiego jak moja „rodzina” i ludzie lub istoty, które zrozumieją bez słów i tłumaczeń. Jednocześnie po raz pierwszy czując w tym życiu prawdziwą tęsknotę za czymś, co powinno przy mnie być, a czego brak mnie kompletnie wyniszczał – to specyficzne poczucie humoru, które wiedziałam, że jest dokładnie stamtąd skąd 'pochodzę’.
Dlaczego milczysz skoro wiesz. Przecież po to tam jesteś. Nie pamiętasz? Zaufaj sobie.