Mięsożercy

Każde życie na tej planecie jest święte.
Każda istota ma uczucia i świadomość.

Świadomość mają również kamienie, drzewa, rośliny, oceany, czy żywioły…

My – jako ludzie – mamy świadomość ograniczoną pewnymi 'wierzeniami’, które narzucają nam tok myślenia, oceniania i postrzegania rzeczywistości.

To postrzeganie jednak nie ma nic wspólnego ze światem Ducha, jest ono uzależnione od rozwoju danego społeczeństwa, jego wierzeń, prawd i dogmatów. Zupełnie inaczej na ten temat patrzono w prehistorii, czy średniowieczu, a inaczej teraz.

Teraz lubimy myśleć, że my – najbardziej zaawansowana cywilizacja – powinniśmy coś w tym temacie zrobić, ale wynika to jedynie z naszego poczucia winy, że większość z tych zwierząt, które są zabijane i lądują w supermarketach, żyje w tragicznych warunkach.

Wszystkie akcje ratowania zwierząt nie mają na celu usunięcia problemu, a poprawę naszego samopoczucia – ktoś jest i działa w tym temacie, ja się nie muszę przejmować…

ale będąc szczerymi ze sobą… nie bardzo wiemy, co z tym zrobić i jak to pojąć.

Jeść mięso, czy nie jeść?

Czy mój organizm go potrzebuje, czy nie?

 

Nasi Pradawni Przodkowie i Indianie, (którzy dalej pielęgnują tą tradycję) postrzegali życie za błogosławieństwo i takim darem był każdy jego przejaw jaki spotykali na swojej drodze. Oznacza to, że okazywali SZACUNEK każdej formie życia i niestawiali się PONAD zwierzętami, skałami, czy roślinością.

Są to ludy, które nie zatraciły jak my połączenia z Matką Ziemią, jej mądrością i przewodnictwem. Dzięki temu samo 'czucie’ (instynkty, wizje i intuicja) pozwalały im WIEDZIEĆ, co jest w zgodzie z harmonią całości, a co ją zaburza. Cała ich duchowość sprowadzała się do życia w równowadze.

I nasz współczesny problem polega wyłącznie na tym – wytrącamy siebie i przestrzeń, w której żyjemy z równowagi. Odbieramy sobie prawo dostępu do życiodajnej energii potrzebnej nam do szczęśliwego, zdrowego i spokojnego życia.

Zabite przez naszych przodków zwierzę otrzymywało podziękowanie i hołd – szacunek. To sprawiało, że mięso miało zupełnie inną energię, kiedy się je jadło. Nie było w tym zła, a jedynie świętość życia.

Trzeba jednak pamiętać, że same słowa jednak nie wystarczą, jeśli nie stoi za nimi szczera wola i energia serca.

’Modlitwa’ było odmawiana w specyficznej przestrzeni energetycznej, gdzie nie ma iluzji ani ułud, gdzie wszystko widać na wskroś.

Zwierzę, które oddawało życie, by nakarmić plemię, stawało się przez to święte, a jego mięso było ostatnim darem jakie swoim istnieniem ofiarowało.

Bez narzuconych odgórnie praw, plemiona doskonale wiedziały jak zachować równowagę w zabijaniu i nie zabijaniu zwierząt, oraz które z tych zwierząt były chronione przez Świat Ducha (w pewien sposób wybrane) i jednocześnie nietykalne. Rygorystycznie tego przestrzegano, bo człowiek złączony z energią Matki Ziemi, bez zbędnych tłumaczeń wie, że tak właśnie należy.

Nasze zepsucie duchowe sprawiło, że na jedzenie patrzymy jak na coś oczywistego. Nie potrafimy zachować równowagi w jedzeniu i nie jedzeniu. Kiedy przypomnimy sobie, że jest ono ofiarowanym nam darem, że pozwala nam zachować zdrowie i siły, powoli zacznie do nas wracać duchowość. 

Zjeść mniej, ale świadomie, oznacza zjeść więcej.

Co nas dzisiaj obchodzą pradawni przodkowie, czy indianie skoro żyjemy w miastach i kupujemy w supermarketach?

Zwierzęciu można oddać szacunek nawet po tym jak spędziło godziny w sklepowej lodówce, a następnie w foliówce niesione przez nas do domu. Wystarczy szczera wdzięczność, a energia sama popłynie we właściwe miejsce w Kosmosie. Z całą pewnością będzie chciało trafić do właśnie takiego człowieka, niż kogokolwiek innego ze sklepowej kolejki.

Indianie dodatkowo w hołdzie, przywołują najpiękniesze cechy danego zwięrzęcia – siłę, lub delikatność, zewnętrze piękno, naturalne predyspozycje.

Nasz umysł może stwierdzić, że to głupie, ale każdy kto wyjdzie poza umysł i spojrzy sercem, będzie wiedział, że właśnie tak należy.

Błogosławiono nie tylko zwierzę, które karmiło, ale też tych, którzy polowali dla plemienia za tych, którzy albo nie mogli, albo mieli inne życiowe przeznaczenie niż bycie myśliwym.

Niczego dobrego nie kreujemy przeklinając siebie nawzajem.

Za to zrozumienie i wdzięczność jest potężną energią.

I żadna dusza nie ma ochoty być tą która przeklina, za to każda chce wyrażać wdzięczność, bo przeklinanie jest podłą energią, a wdzięczność niesie ukojenie.

Potrzebujemy znacznie mniej mięsa niż większość z nas ma w swojej codziennej diecie, ale każdy musi indywidualnie znaleźć kontakt ze swoim ciałem i jego potrzebami, by wiedzieć, gdzie leży równowaga.

Start typing and press Enter to search

error: Zawartość chroniona.