MATRIX czyli ŻYCIE W TEATRZE pseudożycia…
Wyobraź sobie, że siadasz przed komputerem, odpalasz grę...
System prosi Cię o wybranie płci swojej postaci, imienia, nazwiska, na liście zdolności określasz, które chcesz mieć mocniejsze, które słabsze, masz ograniczoną liczbę mocy do załadowania w każdej rubryce zdolności (zależy czy już wcześniej grałeś w tą grę, czy nie). Dalej zostajesz poproszony o wybranie narodowości, którą chcesz reprezentować i z której korzeni chcesz skorzystać. Na koniec wybierasz sobie miejsce, w którym zaczniesz rozgrywkę i wgrywasz sobie program celów. Pewne rzeczy po prostu chcesz koniecznie osiągnąć, a reszta może się zdarzyć… ale nie musi.
Wciskasz enter. Komputer wyświetla Ci komunikat, że Twoja postać wraz z wejściem w system zapomni ten moment – moment KODOWANIA. Nie będziesz pamiętać czemu wybrałeś to, a nie co innego. Najprawdopodobniej sporo czasu w grze spędzisz na walce i negowaniu swoich wstępnych wyborów, zamiast zaakceptować wszystko z czym przyszedłeś. Zgadzasz się. Wchodzisz w grę. Rodzisz się i …
Nagle otwierasz oczy w świecie Ci całkowicie wrogim. O wszystko trzeba walczyć, nie wiesz kim jesteś, nie wiesz po co tutaj przyszedłeś, zatracasz się jak cała reszta w egzystencji. Praca, dom, rodzina, zabawa. Praca, dom, rodzina, zabawa.
A gdzie jesteś TY?
Czy w ogóle jeszcze jesteś?
Czy może już Cię nie ma, bo zostałeś wyprany przez zerową mentalność?