Gdzie jest Twoja świątynia.
Odzyskaj wewnętrzne światło?
Jaki obraz swojego wnętrza masz w swym umyśle?
Czy są tam jedynie organy, żyły i tkanki?
Czy w ogóle zaglądasz tam czasem?
Czy robisz wszystko by to pominąć?
Co jeśli… powiem Ci, że jest tam Świątynia? I jeśli Cię w niej nie ma, to popada w ruinę?
Jak myślisz o swoim środku?
Czy masz do siebie pretensje?
Jak myślisz o innych ludziach?
Co jeśli powiem Ci, że każda myśl wpada do Twojego wnętrza i mając niskie wibracje, w przeciągu kilku dni może z Twojej Świątyni zrobić śmietnik?
A co jeśli to wcale nie jest takie bez znaczenia, co robisz w swoim wnętrzu i nie dotyczy to wyłącznie Ciebie?
Co jeśli powiem Ci, że jesteś odbiciem Kosmosu i jako mikrokosmos bierzesz całkowitą odpowiedzialność za to, co się w Tobie dzieje?
Czy wiesz jaka to odpowiedzialność?
Twój stosunek do siebie odbija się w całym uniwersum poprzez stosunek istot świadomych do planety, materii i Ducha.
Co jeśli powiem Ci, że żaden zewnętrzny czyn nie ma znaczenia, jeżeli siebie doprowadzasz do ruiny?
Jakim jesteś gospodarzem?
Kiedy ostatnio podziękowałeś swojemu żołądkowi, że cierpliwie znosi wszystko, co mu wrzucasz?
Kiedy ostatnio podziękowałeś swoim stopą, że noszą Cię wszędzie tam, gdzie chcesz?
Kiedy ostatnio podziękowałeś płucą, że wdychają to, co im zaserwujesz?
Co gdyby Twoje organy miały własną świadomość?
Co jeśli ją mają?
Co chciałyby Ci przekazać?
Uważasz, że posiadanie ciała jest czymś oczywistym i Ci się należy? A co jeśli ten stosunek przekłada się później na wszystko w Twoim życiu? Myślisz, że to dobrze? A co jeśli powiem Ci, że nastawienie 'należy mi się’ odgrodzi Cię od Wielkiego Ducha? Co jeśli zdajesz egazamin, oceniasz sam siebie i swoją gotowość do dołączenia do Prawdziwego Duchowego Świata?
Czy Twoje ciało Ci dziękuję, czy domaga się uwagi? Dotyku, miłości, czułości i akceptacji? Czy naprawdę wierzysz, że ktokolwiek inny poza Tobą, kiedykolwiek zapełni ten brak? Tylko Ty możesz to zrobić.
Jaką masz relację z sobą?
Bo jeśli żadną… to tak samo będą wyglądać Twoje relacje z innymi ludźmi. Będą puste, a Ty będziesz sztucznie nadrabiać w umyśle braki, które z tego wynikają.
To nic?
A co jeśli powiem Ci, że to pogłębia oddzielenie od Duszy, zabranisz sobie wstępu do własnej Świątyni i większość psychicznych chorób wynika właśnie z tego? Czy dalej chcesz iść tą drogą ignorancji?
Już masz Świątynie i jest super?
A jak wygląda Twój dzień?
Czy od świtu do zmierzchu jest jednym wielkim Świętem i celebracją życia? Bo jeśli nie, to wcale nie jesteś na miejscu.
Jak wygląda Twój posiłek?
Czy przygotowujesz go jakby był największym darem jaki możesz sobie dać?
Czy zauważasz, że jesz?
Czy dziękujesz sobie za włożony wysiłek, miłość i uwagę?
Czy czujesz smak?
Czy jesteś w tym, co robisz?
Czy błądzisz w swoim umyśle?
Jak wygląda robienie herbaty?
Bez znaczenia?
To po co ją robić?
Jak wygląda Twój prysznic?
Byle się umyć?
A dlaczego nie jak rytuał oczyszczenia, chwila dla siebie, ukojenie zmysłów?
Jak wygląda Twój sen?
Jak wygląda Twój oddech?
Zamień każdą czynność w celebrację BYCIA!
Bo nie ma ZWYKŁYCH czynności.
Jeśli coś trzeba zrobić, znaczy, że jest potrzebne, a skoro jest potrzebne, zasługuje na uwagę i wykonanie z najwyższą jakością na jaką Cię stać. Robisz to dla siebie. Zasługujesz na to.
BĄDŹ W TYM, CO ROBISZ
LUB NIE RÓB TEGO WCALE.
Najważniejszy jest Twój stosunek do tych podstawowych, codziennych zajęć, bo to one towarzyszą Ci przez całe życie i jeśli generują energię nijakości, będzie jej w Twoim życiu pełno, a nadrabiać będziesz WAŻNYMI rzeczami, czynami, działaniami, gonieniem, udowadanianiem i wytracaniem wewnętrznego spokoju.
Wyhamuj, bo nic nie jest tak ważne, by pominąć siebie.