Istota wolna nie jest podpięta do zbiorowej świadomości,
posiada indywidualny tok myślenia,
nie przyjmuje cudzych prawd,
nie akceptuje cudzych dowodów,
szanuje, rozumie i rozwija swój indywidualizm.
Nie podąża za trendami w żadnej postaci.
Takiej istoty nie obchodzi, co dzieje się w polityce, nie obchodzą jej globalne zmiany, społeczne wypada / nie wypada, grupowe imprezy i działania – bez względu na to jak ważnej wartości by im umysł nie dopisał.
Jest osobnym UNIWERSUM, za które CAŁKOWICIE bierze odpowiedzialność i jako jedyny strażnik tego Świata, ma za zadanie odgradzać od niego wszystko i wszystkich, którzy mogliby mieć destrukcyjny wpływ.
Taka istota buduje swoje wnętrze – swoje uniwersum i strzeże swojej niepodległości. Żadna zewnętrza okoliczność nie ma prawa wstępu, jeśli nie przynosi ze sobą budującej WARTOŚCI.
To źle?
Przecież WSZYSCY teraz dążymy do miłości i jedności?
Jacy wszyscy???
Jesteś w sobie sam/a.
Zawsze.
Bezwzględnie.
Nie masz prawa wciągać nikogo w swoje uniwersum.
Nikt nie ma prawa więzić Cię w swoim.
Nie masz prawa domagać się wstępu do cudzego świata.
Wszystko, co zewnętrze dotyczy Cię dopiero w momencie, kiedy TY uznasz, że Cię dotyczy.
Nic zewnętrznego nie jest Tobą.
Nic zewnętrznego nigdy Tobą się nie stanie.
Unikaj teatrów pod tytułem TO JEST WAŻNE, MUSIMY DZIAŁAĆ.
My nic nie musimy.
Nie ma żadnych my.
JESTEŚ.
Spójrz na Matkę Ziemię i przyjmij pierwszą milczącą lekcję:
Tyle cywilizacji tu już było.
Tyle ważnych zdarzeń się zdarzyło.
Tylu ważnych ludzi już umarło.
Tyle bzdurnych praw natworzono…
Tyle oczywistych rzeczy udało się udowodnić…
Niesamowicie dużo ważnych rzeczy wymyślono…
Jeszcze więcej zepsuto, co naprawiono…
A ona nie brała w tym udziału i jest.
Pozostaje tłem.
Wciąż ta sama, niezmienna, spokojna, szczodra i cicha.
Cierpliwie czeka, aż dzieci się znudzą i spojrzą w końcu we właściwą stronę.